Dyrektor kontra najbardziej oporna klasa

Młoda nauczycielka geografii dostała swoją wymarzona prace w elitarnym liceum im. Adama Mickiewicza w Krakowie. Pierwsza lekcja trafiła jej się z najbardziej trudna klasa w szkole do tego jej wychowankami - z klasa IV a. Uczniowie nawet nie zauważają że nauczycielka weszła do klasy i poprosiła o ciszę. Nadal trwają głośne rozmowy i śmiechy. W tym wielkim hałasie nikt nawet nie słyszy jej słów i prób uciszenia grupy. Załamana nauczycielka wychodzi z sali i idzie do dyrektora. Wybucha bezradnym szlochem: - Panie Dyrektorze, nie nadaję się na wychowawczynię takiej młodzieży, oni wogóle nie reagują na moje słowa, ignorują moja obecność. Gotowa jestem złożyć natychmiastowe wypowiedzenie. - Proszę Pani na spokojnie. Niech Pani się nie martwi - mówi dyrektor jako doświadczony pedagog - chodźmy do nich razem I pokaże pani właściwe metody postępowania z taka młodzieżą. Oboje wracają do klasy, gdzie dyrektor uderza pięścią w biurko bardzo głośno i mocnym oraz zdecydowanym głosem mówi: - Młodzieży cisza proszę! Niech natychmiast wstanie ten, kto potrafi naciągnąć prezerwatywę na globus!? W klasie zapada głęboka cisza. Po chwili wstaje piegowaty Zielonka z ostatniej ławki: - Przepraszam, Panie Dyrektorze? - odzywa się drżącym głosem... - A co to takiego globus? - No właśnie, Zielonka! - uśmiecha się dumnie dyrektor. - To jest wasza nowa wychowawczyni i jednocześnie pani od geografii, która wytłumaczy wam, na swojej pierwszej lekcji, jak wygląda globus.

Zobacz inne dowcipy z tej kategorii

Ospa bez granic

Proszę pani moja siostra ma ospę - mówi Jasio wpadając do klasy spóźniony. Uciekaj do domu i przyjdź za dwa tygodnie. Zarazisz resztę uczniów - poleca pani. Za dwa tygodnie Jasio wraca i mówi: - Siostra napisała, że jest już zdrowa. - Jak to napisała - dziwi się pani. - Bo moja siostra mieszka w Niemczech.

Prezent Jasia

Zakończenie roku szkolnego. Każde dziecko przyniosło prezent z własnego zakresu możliwości. Pani wiedząc, gdzie pracują rodzice dzieci próbuje zgadnąć, co dostała bez otwierania prezentu. Najpierw prezent daje Ania. Pani wiedząc, że jej rodzice pracują w kwiaciarni, potrząsa pudełkiem i mówi: - Aniu, czy to są kwiaty? - Skąd pani wiedziała? Później prezent daje Waldek. Pani wie, że jego rodzice pracują w sklepie ze słodyczami. Potrząsa pudełkiem i mówi: - Waldku, czy to są czekoladki? - Skąd pani wiedziała? Sytuacja powtarza się kilkanaście razy. Pani zawsze bez problemu zgaduje co dostała. Jako ostatni daje prezent Jasio. Pani wie, że jego rodzice pracują w branży monopolowej. Nim potrząsnęła pudełkiem zauważyła, że z pudełka coś wycieka. Postanowiła to polizać. - Jasiu, czy to jest szampan? - Nie... Pani postanowiła jeszcze raz "skosztować": - No to może ajerkoniak? - Nie... - Poddaję się, Jasiu. Co to jest? - Świnka morska!

Dyrektorska pomyłka

Dyrektor pewnej szkoły podstawowej przechadza się korytarzem. Z jednej klasy dochodzą głośne wrzaski. Wchodzi do środka, łapie za rękę najgłośniej wrzeszczącego, wyprasza go na korytarz i stawia w kącie. Po chwili z klasy wybiegają dwaj chłopcy, którzy pytają: - Czy możemy już iść do domu? - A z jakiej racji? - No, bo skoro nasz nowy nauczyciel geografii stoi w kącie, to chyba lekcji nie będzie, prawda?

Szkolni stróże prawa

Na komisariat policji wbiegają dwaj zdyszani chłopcy z bardzo powanymi minami. Jeden krzyczy przez drugiego: - Panie Władzo! Panie Władzo, Nasz nauczyciel... Nasz nauczyciel... W końcu jeden z policjantów podchodzi do chłopców uspakaja ich i pyta: - Co mu jest? Miał wypadek? - Nie, nie. Panie Władzo, on źle zaparkował!

Zagadkowe zadanie na sesji

Na Akademii Medycznej na pierwszym roku trwa sesja egzaminacyjna. Z sali gdzie trwa egzamin wychodzi smutny student. Koledzy podchodzą do niego i pytają: - Zdałeś? - Nie… - odpowiada zrezygnowany - Dlaczego? - pytają zdziwieni koledzy - Bo profesor zadał mi takie głupie pytanie. - Jakie pytanie? - dopytują. - Co trzeba mieć, aby zrobić lewatywę? - I co odpowiedziałeś? - No jak co..? Dupę.

Może też Ci się spodobać