Nocny powrót mistrza

Środek nocy - trzecia nad ranem. Do domu wraca zmęczony po libacji z kolegami mężczyzna. Otwiera drzwi cicho, delikatnie skrada się w przedpokoju, żeby tylko nie obudzić żony. Nagle słychać zgrzyt zegara, wysuwa się kukułka i kuka 3 razy. - O cholera- myśli zaniepokojony mężczyzna - ale wiem co zrobić, do kukać muszę jeszcze 8 razy i żona nawet jak się obudziła, będzie myślała, ze wróciłem o 11. Jak postanowił - tak zrobił i zadowolony z siebie położył się spać. Rano budzi go żona. - Kochanie, musisz dzisiaj wcześnie wstać. - A po co? Przecież dziś sobota. - Musisz wstać i oddać zegar do naprawy. - A co się stało? - Coś jest nie w porządku z kukułką. Wyobraź sobie zakukała w nocy 3 razy, potem zachichotała szyderczo, pare razy beknęła, do kukała 8 razy i poszła do łazienki się porzygać.

Zobacz inne dowcipy z tej kategorii

Sąsiad na ratunek

Jak zwykle, po ślubie kończy się sielanka, a zaczynają się problemy. Pewnego dnia przychodzi mąż z pracy, a kran w domu cieknie. Żona pyta: – Może byś naprawił kran? Mąż mówi: – A co ja, hydraulik? Na drugi dzień ogródek jest nie skopany. Żona znowu się pyta: – Może byś skopał ogródek? – A co ja, ogrodnik? Na trzeci dzień mąż przychodzi i krany nie ciekną i ogródek jest skopany. Mąż się pyta żony: – Kto wszystko zrobił? A żona: – Sąsiad powiedział, że zrobi to wszystko za ciebie, jeśli upiekę mu jakieś pyszne ciasto, albo się z nim prześpię. – No i co mu upiekłaś? A żona: – A co ja, cukiernik?

Perfekcyjny, ale z wyrazem twarzy

Sprawa rozwodowa: - Co jest przyczyną pozwu? - No... - Mąż pije? - Nie. - Narkotyki? - Nie. - Mało zarabia? - Nie, nieźle zarabia. - Bije panią? - Nie. - Nie zajmuje się dziećmi? - Zajmuje. - Zdradza panią? - Ależ skąd! - Nie zaspokaja pani seksualnie? - Ależ skąd. Zaspakaja jak nikt inny. - Nie pomaga pani przy pracach domowych? - Pomaga. Robi wszystko, co potrzeba. - To co jest przyczyną rozwodu?! - Wysoki Sądzie, musiałby Wysoki Sąd zobaczyć, z jaką miną on to wszystko robi...

Biurokracja ponad chmurami

W drodze na ślub niedoszła para młoda zginęła w wypadku samochodowym. Trafiła do nieba i pytają się świętego Piotra czy mogą wziąć ślub tutaj w niebie. - Nie wiem, jest to pierwszy raz kiedy ktoś o to mnie zapytał. Poczekajcie dowiem się. Święty Piotr odchodzi. Para usiadła i czeka, czeka. Minęły dwa miesiące, a świętego Piotra dalej nie ma. Czekając zaczęli się zastanawiać, a co by było, gdyby im nie wyszło, czy można wziąć rozwód w niebie? Po miesiącu pojawił się święty Piotr. - Tak. Informuję, że można wziąć ślub w niebie. - Wspaniale - Odpowiedziała para. Ale jak cię nie było zastanawialiśmy się, co będzie jak nam nie wyjdzie. Czy można w razie czego uzyskać rozwód w niebie? - Zwariowaliście? 3 miesiące zajęło mi znalezienia księdza tutaj. Czy macie pojęcie ile zajmie mi znalezienie prawnika?

Mąż unika kłopotów z sąsiadami

Małżeństwo przeprowadziło się na wieś. Spokojniejsze życie, więcej wolnego czasu, nowi znajomi. Żona odkryła w sobie pasję do śpiewania i postanowiła zapisać się do kościelnego chóru. Spodobało jej się to tak bardzo, że w domu non stop śpiewała: w łazience, przed pójściem do łóżka, w kuchni, zaraz po przebudzeniu, podczas gotowania i prasowania, podczas oglądania telewizji, a nawet w czasie posiłków. W tym czasie mąż za każdym razem, chwilę po tym, jak małżonka zaczynała śpiewać, podnosił się i wychodził na taras pod pozorem zaczerpnięcia powietrza, zapalenia papierosa czy zrobienia czegokolwiek. Żona w końcu nie wytrzymała i zapytała: – O co ci chodzi? Dlaczego wychodzisz za każdym razem, kiedy zaczynam śpiewać? Nie podoba Ci się, kochanie? – Ach, kotku – westchnął mąż, po czym dodał – uwielbiam twój śpiew, po prostu nie chcę, aby sąsiedzi pomyśleli, że cię biję, dlatego wychodzę, aby widzieli, że jestem na zewnątrz i nie robię ci nic złego.

Pomyłka z piekła rodem

Pewna para w średnim wieku z północnej części USA, zatęskniła w środku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół, na Florydę i zamieszkać w hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat wcześniej. Mąż miał dłuższy urlop i pojechał o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony. Niestety pomylił się o jedną literę. Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która wróciła właśnie do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy w poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół. Przeczytała na ekranie: Temat: Jestem już na miejscu. - Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłać maila do najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że twoja podróż będzie równie bezproblemowa, jak moja. PS: Tu na dole jest naprawdę gorąco.

Może też Ci się spodobać