30 minut na włamanie, 5 na sprzątanie

Pani sprzątająca podchodzi do szefa banku i mówi: – Proszę mi przekazać kombinację do sejfu. – Czy pani zwariowała?! – Skądże, po prostu mam dość tracenia trzydziestu minut na włamywanie się do tego diabelskiego skarbca, który sprzątam w pięć minut.

Zobacz inne dowcipy z tej kategorii

11 piętro – okna do wyboru

Klient podchodzi do informacji w banku, mówiąc: – Z powodów finansowych nie jestem w stanie dalej spłacać kredytu na mieszkanie. Do którego okienka powinienem się zgłosić w tej sprawie? – Ah, to będzie na 11 piętro. Proszę sobie wybrać jakiekolwiek okno…

Nowy wygląd, stary problem

Do oddziału banku w trakcie remontu wchodzi zdenerwowany klient i od drzwi już krzyczy na dysponenta: – Co to jest, co to ma znaczyć?! Pracownik banku nie wie co jest grane, jednak grzecznie podpytuje: – W czym mogę pomóc? – Co to za remonty i malowanie? Po jaką cholerę pomalowano cały budynek? Pracownik: – Dzięki temu nasza placówka wygląda ładniej, schludniej, aby nasi klienci czuli się lepiej. Klient: – Może i tak, tylko tam przy bankomacie miałem zapisany na ścianie numer PIN i za cholerę nie mogę teraz wypłacić!

Dubaj ma inne standardy

Do banku w Dubaju wchodzi klient z walizką. Podchodzi do stanowiska, kładzie walizkę na biurku i szepcze na ucho pracownikowi: - Ta walizka jest pełna pieniędzy. Jest tam 2 miliony dolarów. Chciałbym wpłacić te pieniądze na lokatę. Na to pracownik odpowiada: - Nie musi pan ściszać głosu. Bieda to żaden wstyd.

Starszy Pan i jego nowe znajomości w banku

Do jednego z Polskich Banków przychodzi starszy mężczyzna starający się o kredyt. Nadchodzi jego kolej, podchodzi do okienka i mówi: - Drogi Panie ten wasz bank to taki przyjazny jest dla każdego klienta. - Naprawdę? Cieszymy się i bardzo dziękujemy za tak pozytywną opinię - odpowiada z uśmiechem zdumiony pracownik banku. - Bo wie Pan, ile ja nowych ludzi poznałem, kiedy tak stoję i stoję u Was w tych kolejkach...

Bankier i fotelowy problem

Bankier zostawił telefon w domu. Jego żona, po drodze na zakupy postanowiła wpaść do niego do pracy, aby mu go przynieść. Zbliżając się do gabinetu zastaje go z asystentką siedzącą na jego kolanach. Stanęła jak wryta i przygląda się sytuacji. Bankier spokojnie dyktuje swojej asystentce: "…i na sam koniec, Szanowna Rado Nadzorcza, zwracam kolejny raz uwagę, że nie obchodzi mnie, czy mamy kryzys, czy go nie mamy, czy zmniejszyła się ilość kredytów czy nie, ale dłużej nie jestem w stanie pracować bez drugiego fotela w gabinecie".

Może też Ci się spodobać